Autor Wiadomość
mariolwo
PostWysłany: Wto 10:56, 25 Lip 2023    Temat postu:

Ale jaja!
Esterita
PostWysłany: Śro 10:21, 31 Sty 2007    Temat postu:

-I nie stój tak żałośnie!!!- Krzyknęła Fire na córkę-Co masz na swoje usprawiedliwienie?! Całą noc się martwiłam, co się z tobą dzieje!
Esterita tylko pokornie pokiwała głową. Wiedziała, że to nieprawda. Matka nigdy specjalnie się nie przejmowała losem jej dziecka.
- I co!? Tylko to potrafisz!?- Wrzeszczała dalej lwica- Co ty sobie wyobrażasz?! Co…
-Może zaczniesz zadawać nieco rozsądniejsze pytania-Do groty weszła najlepsza przyjaciółka Fire- Jeszcze kilka takich awantur a biedna mała Ester całkiem oszaleje.
Est zirytowało to, że została nazwana biedną i małą. Wraz z przybyciem znajomej poczuła nagły przypływ odwagi
-Przecież ty nigdy się o mnie nie martwisz.-powiedziała głosem tak lodowatym, że w jaskini nagle zrobiło się zimno.-ty się martwisz tylko o swoją cześć i prestiż.
Fire wyglądała jak wielka Bąba atomowa, która miała zaraz wybuchnąć. Widząc jednak, że córka tylko na to czeka powiedziała głosem spokojnym, ale każda nuta przesiąknięta była gniewem.
-Nawet nie wiesz, jak trudno być matką.
Esterita spojrzała na nią ze smutnym błyskiem w oku.
-kiedy zaczniesz nią być, daj mi znać.-rzekła, i odwracając się wyszła z jaskini.
Wiedziała, że źle zrobiła. Prędzej czy później będzie musiała stanąć przed matką. Jeszcze w obecności tamtej lwicy była bezpieczna. Ale i ona nie będzie tam wiecznie. Nie zauważyła, jak spokojny chód zmienił się w bieg. Pędząc przez równinę myślała o niedalekiej, ale jakże bolesnej przyszłości. Jak jej uniknąć. Widziała tylko jedno wyjście.
Musiała uciec z domu. Zatrzymała się.
-Uciec?- powiedziała do siebie- ale niby dokąd? Wygnani panoszą się tu i tam.
usiadła i długo zastanawiała się nad sytułacją. w jej głowie kłębiły się różne myśli.
W końcu podjęła decyzję i bez wahania ruszyła w stronę granicy.
Valetta
PostWysłany: Nie 13:55, 07 Sty 2007    Temat postu:

Jak mówi stare przysłowie nie ocenia sie książki po okładce x] Na moje rozumowanie Sol wydawała się trochę szalona, ratować życie cudzej osobie kosztem własnym.
Esterita
PostWysłany: Śro 16:01, 03 Sty 2007    Temat postu:

Esterita biegła wolniutko przez tajemniczą krainę. Spragniona wolności i radosna. Nie wiedziała, że jest obserwowana. Beztrosko skakała z radości. W końcu zdała sobie sprawę, że jest już późno.
- Pewnie już na mnie czekają- szepnęła do siebie i w podskokach ruszyła w drogę powrotną. Wreszcie doszła do rzeki. Most nadal stał, prawda, ale… Lwiczce ciarki przeszły po grzbiecie. Złamany pień tworzył literę V. Zrozpaczona pobiegła wzdłuż brzegu aż do miejsca, w którym do rzeki dopływał mały strumyczek.
-Będę musiała przenocować w lesie-rzekła Est.
Kiedy już znalazła puszczę orzekła, że to najstraszniejsze miejsce, w jakim kiedykolwiek była. Czarne , spróchniałe drzewa pokryte bluszczem i pajęczynami przypominały jej starców. Ponurych i posępnych. Ester zadrżała.
Tu i ówdzie snuła się delikatna biaława mgiełka. Gdzieś daleko zabrzmiał upiorny krzyk nocnego ptaka. Nad jej głową przeleciał nietoperz. Słychać było skradające się kroki a w krzakach mignęła jej plamista sierść tygrysa Wobo wyruszającego na łowy.
Gdy i ten dźwięk przeminą rozległ się inny. Jakby wielkie ,ciężkie zwierze kryło się w mroku. Esterita stanęła jak wryta. Gdzieś nie daleko trzasnęła gałązka. Bestia nie dbała czy usłyszy ją ofiara. Nagle z ciemności wynurzył się olbrzymi lew. Czerwone oczy lśniły rządem mordu, gdy patrzyły na małą struchlałą osóbkę u stóp. I mimo barwy były zimne niczym skute lodem jezioro. Mimo jej złych wyobrażeń olbrzym uśmiechną się fałszywie i rzekł lodowatym głosem, który brzmiał jakby go nigdy nie używał.
-Co tu robi taki małe lwiątko w nocy?- zapytał z kłamaną troską
- Mieszkam w krainie po drugiej stronie rzeki -wyjąkała Esterita
-A jak ci na imię?
Est długo się wahała się ,czy może okazać mu tyle zaufania, by zdradzić swoje Imię. W końcu się przemogła i odpowiedziała :
-Esterita.
- Choć Esterito – powiedział lew kładąc jej łapę na karku( Est poczuła, że łapy uginają się pod jej ciężarem) – Tu niedaleko razem ze stadem mamy ognisko. Ogrzejesz się i prześpisz a jutro zastanowimy się nad nowym mostem do twojej krainy.
Lwiczka nawet nie zauważyła, że wiedział o moście i o jego nędznym losie.
Rzeczywiście po dłuższej drodze była maleńka polanka ,a po środku niej płoną wesoły ogień. Wokół niego skupiło się kilka lwic o nieprzyjemnym wyglądzie. Gdy rozległy się ciężkie kroki Lwa i głośne sapanie małej Ester wszystkie odwróciły głowy w ich stronę. Kilka na widok zmęczonej Est skrzywiło się z niesmakiem a reszta przyglądała się jej z wyraźną ciekawością.
- Gdzie byłeś Tenglu?- zawołała jedna z nich
- Polowałem- odparł, ale Esterita nie dostrzegła mrugnięcia jednego oka w kierunku stada.
-czy znajdzie się miejsce przy ogniu dla tej biednej zagubionej lwiczki? –dodał
Lwice szybko ustąpiły jej miejsca. Długo jeszcze siedziała mała lwica zanim sen spłynął jej na powieki.
Podczas gdy ona spała tłum lwic prowadził zaciętą dyskusję.
- mówię wam-szeptał Tengel- taki mały kurczak ma słabiutki kark. Można go łatwo skręcić.
- Nie możesz! Nie lepiej ją podrzucić tym z drugiego brzegu?- Powiedziała jasnobrązowa lwica o imieniu Sunniva
- Żeby jeszcze przekazała tamtym miejsce naszego pobytu? Mowy nie ma! – warkną lew.
-Tenglu! Nie możesz jej po prostu zabić!- zaprzeczyła inna imieniem Sol- To tchórzostwo zabijać słabych!
-Sama jesteś tchórzem , skoro tak mówisz!- sykną przywódca- mordujemy i znikamy stąd!
Ester obudziło mocne szarpanie za kark. Obróciła się i ujrzała obleśne oblicze lwicy Sol.
Choć!- szepnęła- zanim oni się obudzą.
Co chcesz zrobić?- zapytała wystraszona Lwiczka
- Zabieram cię do domu od tych morderców!- odparła cicho lwica
-Przecież kłoda jest zniszczona!- zaparła się Est- jak się tam przedostaniemy?
- przepłyniemy rzekę! I cicho już!
Po długim marszu przez las dotarły do rzeki.
Sol bez namysłu wrzuciła sobie na grzbiet Esteritę ,po czym rzuciła się do wody. Parskając i prychając parła na przód .W końcu po długiej walce z silnym prądem wywlokła się na brzeg
- Tu jesteś bezpieczna- orzekła- nie przepłyną tu. Ja jestem na tomista stara, a za uratowanie cię i tak by mnie tam zabili.-po tych słowach wyniszczona, pokraczna, ale o dobrym sercu lwica Sol uległa bezlitosnym szponą śmierci.
Ester sama ze łzami w oczach ruszyła wolno ku grocie

Uch,ale się napisałam! :lol:







Valetta
PostWysłany: Wto 22:34, 02 Sty 2007    Temat postu:

Wprawdzie jest kilka niedociągnięć ale nie psuje to fabuły. Postaraj się pisać to w Wordzie, wykrywa on błędy. Czekam na dalsze losy młodej Est ;]
Merouzi
PostWysłany: Wto 17:20, 02 Sty 2007    Temat postu:

Bardzo fajne, pisz dalej :)
Esterita
PostWysłany: Wto 15:24, 02 Sty 2007    Temat postu: Historia Est

Słońce było już wysoko na niebie. lwica Fire wyszła na świerze powietrze. Tóż za nią dostojnie szła mała biała lwiczka.Matka spojrzała na młodą córkę z wyraźną niechęcią.Nie chciała tego dziecka.
Młoda Esterita, bo tak nazwała córkę wcale ją nie obchodziła.
Est spokojnie usiadła przy matce
-Nie mówiłam ci Esterito, byś nie chodziła tak za mną jak jakiś cięń!?
-zapytała ze złością Fire-Idź się pobawić gdzie indziej!
Ester spojrzała na nią z szelmowskim błyskiem w oku, jakby chciała okazać choć raz nieposłuszęństwo zrzędzącej opiekunce, ale posłusznie wstała i odeszła od groty, w której mieszkała jej rodzina. Już kiedyś nie posłuchała matki. Z trwogą spojrzała na trzy czerwone rysy na przedramieniu. Do chwili przekroczenia małego strumyczka biegła niespokojnym kłusem oglądając sięza siebie. Po chwili jednak zamiotła kitą i suszyła wolno aż do wielkiej rzeki nazywanej przez lwy ,,Granicą otchłani". Est nie wiedziała skąd się ta nazwa bierze. Wiedziała tylko, że po drugiej stronie mieszkają bestie. Raz dostrzegła tam jakiegoś wielkiego czarnego lwa, i chciała go ostrzec przed ów potworami, ale on tylko warkną w jej stronę i odszedł majtając ogonem.Matka nigdy ją nie zabraniała tam chodzić, ponieważ i tak mała nigdy by się tam nie przedostała.
Teraz Esterita zapragnęła się znaleść po drugiej stronie. podświadomie wiedząc, że nic z tego nerwowo biegała po przegu. Nagle dostrzegła przechulony, spuchniały dąb. Nawet ona go mogła przy urzyciu siły przewrucić na wodę. Wtedy miała by most jak znalazł. Skoczyła do pnia i zaczęła pchać. Jednak drzewo tylko trochę posunęło się do przodu. Długo zastanawiała się jakim sposobem go przepchnąć. Rodzina wiewiórek wspięła się szybko na pobliskie młode drzewko. Samiec był wielki i ciężki wskoczył na drzewkon ale zaczęło się ono przechylać. Wtedy lwiczka wpadła na genialny pomysł. Wzięła rozbieg i wskoczyła na szczyt pnia. Tak jak się spodziewała słabe drzewo ust.ąpiło pod ciężarem Ester.
Tak oto znalazła się po drugiej stronie ,,Granicy otchłani"

Dalsze przygody mojej fikcyjnej młodości już za tydzień o ile chcecie i o ile nie usuną tego niby-wątku.
Proszę o komętarze dotyczące tylko i wyłącznie treści.

Wątek z wierszem został niechcąco usunięty, chciałam go tylko przenieść w odpowiednie do tego miejsce. Jestem tylko człowiekiem i mam prawo do błędów

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group